Moja Mama ma 88 lat. Od paru lat stan zdrowia zaczął się pogarszać, co wydaje się być normalne w tym wieku. Również zaczął się pogarszać stan psychiczny: płacz, złość, agresja i trwanie nieustannie w złych wspomnieniach, które kiedyś zadały jej ból. Przy próbie tłumaczenia, że należy wybaczyć i modlić się za te osoby, pojawiała się jeszcze złość kończąca się złorzeczeniem na te osoby.
Przed Świętami Bożego Narodzenia 2016r stan nagle się pogorszył. Pojawiła się wysoka gorączka, duszności, które jej cały czas towarzyszyły, ale tym razem jak sama mówiła, że brakuje jej powietrza i że na piersiach jakby miała ogromny ciężar. Siostra wezwała pogotowie, lekarz wstępnie zdiagnozował, że jest to stan przed zawałowy. W szpitalu po przebadaniu zmienili diagnozę na zapalenie płuc, a potem sami lekarze nie wiedzieli do końca co jej jest.
Po trzech tygodniach pobytu w szpitalu wróciła do domu. Stan był dalej taki sam, jedynie nie było gorączki. Natomiast nasiliła się apatia, złość, agresja, bezsenne noce, pełne niepokoju i lęku. Miałam w tym czasie kontakt telefoniczny z charyzmatyczną osobą, która stwierdziła, że na pewno jest jej potrzebna dobra spowiedź. Ale tu pojawił się problem, bo Mama ma demencję starczą i na wspomnienie o spowiedzi odpowiadała, że nie ma się z czego spowiadać, bo nikomu nic złego nie zrobiła.
Charyzmatyczka zasugerowała mi, abym modliła się do Anioła Stróża Mamy i prosiła o Ducha Świętego o pomoc i zrobiła za nią rachunek sumienia, równocześnie żebym wynagradzała za jej grzechy. Więc razem z siostrą zamówiłyśmy Msze Święte w 9 Pierwszych Piątków jako wynagrodzenie Trójcy Przenajświętszej i Najświętszej Marii Pannie. Starałam się codziennie uczestniczyć w Eucharystii i przyjmować Komunię Świętą wynagradzającą Bogu Ojcu za grzechy ziemskiej pielgrzymki mojej Mamy. Starałam się wstawać w nocy i odmawiać Drogę Krzyżową trzymając w dłoniach Krzyż, ale po kilku dniach miałam odczucie, że powinnam modlić się 24 Godzinami Męki Pana Jezusa Luizy Picaretty. Trzymając w dłoniach Krzyż przed rozważaniem przepraszałam Pana Jezusa za grzechy mojej Mamy, a kończąc dziękowałam i uwielbiałam Jego Rany całując Rany Pana Jezusa na Krzyżu.
Moja siostra również w tym czasie trwała na modlitwie oraz ofiarując trudy opieki nad Mamą i nie przespane noce jako wynagrodzenie za grzechy Mamy. Zbliżało się święto Św. Józefa i zaczęłam odmawiać 30-to dniową nowennę o łaskę Miłosierdzia, ratunek dla duszy i dobrą śmierć dla Mamy. Dzień po skończonej nowennie zadzwoniła zaprzyjaźniona charyzmatyczna osoba, której opowiedziałam historię mojej Mamy i to co się działo w tamtej chwili. Odpowiedziała mi, że mamy poprosić kapłana, aby odprawił w domu Mszę Świętą na której ma być obecne całe rodzeństwo po spowiedzi (jest nas czworo). Przed Mszą Św. sami bez obecności kapłana mamy dokonać przebaczenia:
- MAMA MA NAS POPROSIĆ O PRZEBACZENIE
- KAŻDY Z RODZEŃSTWA MA POPROSIĆ MAMĘ O PRZEBACZENIE
- MAMA MA NAS PROSIĆ O PRZEBACZENIE, ŻE NIE BŁOGOSŁAWIŁA NAS JAKO DZIECI I KAŻDEGO Z NAS MA POBŁOGOSŁAWIĆ
- MAMA MA NAS POPROSIĆ O PRZEBACZENIE, ŻE NIE BŁOGOSŁAWIŁA NASZE MAŁŻEŃSTWA I MA KAŻDE POBŁOGOSŁAWIĆ
- MAMA MA NAS PROSIĆ O PRZEBACZENIE, ŻE NIEŚWIADOMIE PRZEKAZAŁA NAM OBCIĄŻENIA POKOLENIOWE
- NA KONIEC RODZEŃSTWO MA DOKONAĆ WZAJEMNEGO PRZEBACZENIA.
Nie jestem w stanie opisać odczuć swoich, a tym bardziej bliskich, jakie wtedy odczuliśmy.
Podczas aktu przebaczania Mama...
...była bardzo słaba, i cały czas mówiła, że jest jej ciężko na piersiach i z trudem powtarzała słowa przebaczenia, a rękę do błogosławieństw musiałam jej podtrzymywać. Gdy skończyliśmy, do przyjścia kapłana było ok. 20 minut, zastanawiałyśmy się z siostrą, jak przeprowadzić mamę do drugiego pokoju, gdzie miała być sprawowana Eucharystia. Gdy nagle mama odezwała się z energią: – Jak to, będzie Msza Święta a ja jestem w koszuli nocnej, no przecież ubierzcie mnie – co szybko siostra uczyniła i bez trudu, co wydawało się wcześniej niemożliwe, przeszła do drugiego pokoju. Po przyjściu kapłana opowiedziałyśmy z siostrą o dokonanym przebaczeniu dając mu rachunek sumienia Mamy i poinformowałyśmy o przekleństwach i złorzeczeniach wypowiadanych przez Mamę. Potraktował to bardzo poważnie mówiąc, że trzeba to odciąć. Poprosił abyśmy wyszły, a On został z Mamą.
W tym dniu, był to wtorek 28.03.2017r otworzyłam Słowo na każdy dzień (Ez.47,1-9,12; Ps.46; J.5,1-3a,5,16) i aż mi zabiło mocniej serce czytając te Słowa. Po czytaniach podczas Eucharystii kapłan bardzo mocno podkreślił znaczenie tych czytań mówiąc na ich podstawie krótkie kazanie, aż za serce ściskało każdego z nas. Przyjęliśmy wszyscy Komunię Świętą pod dwoma postaciami. Kapłan udzielił Mamie również Sakramentu Namaszczenia Chorych. Mama bez problemu uczestniczyła w Eucharystii, a po jej skończeniu była bardzo pogodna i radosna.
Na drugi dzień zadzwoniła siostra, mówiąc, że stał się cud, Mama przespała całą noc, rano sama wstała, ubrała się i poszła do łazienki. Była bardzo pogodna i radosna, tak jest do dzisiaj. W tym dniu siostra musiała wyjść na kilka godzin i zostawiła Mamę samą, co wcześniej było niemożliwe. Po powrocie zastała Mamę siedzącą i płaczącą jak małe dziecko.
Wierzymy, że Pan Jezus ją wtedy dotykał. Gdy spytała dlaczego płacze, to Mama odpowiedziała, że przecież jest taka ładna pogoda, a ona siedzi w domu. Siostra powiedziała – zaraz cię ubiorę i pójdziemy – choć była pełna obaw, bo od pół roku nie wychodziła nawet poza pokój, bo była słaba i ją dusiło. Ku zaskoczeniu siostry Mama spokojnie zeszła po schodach z pierwszego piętra i mało tego dobrą chwilę spacerowała bez większego wysiłku. Na nowo zaczęła uczestniczyć w Eucharystii w kościele, a nie przez radio, a po przyjęciu Pana Jezusa z jej twarzy bije radość. Bez trudu uczestniczyła w Obchodach Wielkiego Tygodnia i Wielkiej Nocy, w spotkaniach rodzinnych. Ślad po trudach w oddychaniu, brak sił, i cały ciężar, który odczuwała na piersiach znikł, cofnęła się demencja starcza. Bardzo chętnie czyta Słowo Boże, odmawia modlitwy, co dawniej czyniła to niechętnie, a nawet z agresją. Poprawiły się relacje między rodzeństwem, a bratowa, która miała depresję i lęk przed wychodzeniem do ludzi została uzdrowiona (Mama bardzo często na nią złorzeczyła).
Dzień po Eucharystii i dokonanym przebaczeniu zadzwoniła zaprzyjaźniona charyzmatyczka i powiedziała, że z piersi mojej Mamy został zdjęty ogromny ciężar i bije z jej piersi jasność. Również i my (rodzeństwo) jesteśmy w światłości.
Bądź uwielbiony Panie Jezu w Twojej nieskończonej Miłości i Miłosierdziu, którym nam grzesznym okazałeś. Dziękuję Ci Jezu za tych wszystkich kapłanów i osoby, przez których wskazujesz mi drogę.
Chwała Tobie Panie.
mr Łucja z N.S.
powrt