Mam na imię Aneta. Jestem młodą osobą (39 l.). Zachęcona, i niejako „zmobilizowana” w czasie modlitw - piszę o tym, co nadzwyczajnego zdarzyło się w moim życiu.
Już wiem, jak dobry jest Pan Bóg i jak ważne jest przebaczenie, aby otrzymywać od Niego wszelkie łaski i błogosławieństwo.
Nim się o tym przekonałam, byłam tzw. “niedzielnym katolikiem”. Miałam czas na zbędne zakupy, oglądanie telewizji, nadmierne dbanie o swój wygląd. Nie myślałam o Bogu. Nie zastanawiałam się nad swoim życiem, bo przecież było wszystko w porządku tak bynajmniej mi się wydawało– przecież starałam się być dobrą żoną i matką. Chłonęłam to, co proponuje dzisiejszy komercyjny świat. Miałam jakby klapki na oczach. Teraz odczytuję to jako podszepty złego ducha, który utwierdza nas w przekonaniu, że najważniejsze to mieć, a nie być. W czasie, który chcę opisać powstał konflikt między mną a mamą, po którym ona poważnie zachorowała, nie mogła normalnie funkcjonować i lekarze nie potrafili zdiagnozować choroby. W domu panowała nieprzyjemna, nerwowa atmosfera. Obwiniałyśmy się nawzajem.
Pewnego dnia siostra zaproponowała mi pójście z moim chorym synkiem na Mszę o uzdrowienie, którą odprawiać miał ks. Jarosław Cielecki i gdzie miało być udzielane błogosławieństwo olejami Św. Charbela. Nigdy nie byłam na takim spotkaniu, nie słyszałam o tym świętym, ale ze względu na dziecko, zgodziłam się. Tak się stało, że synka w końcu nie wzięłam ze sobą, a uzdrowienie najpierw nastąpiło u mnie.
Na tej Mszy św. bardzo płakałam i błagałam Pana, bym się wreszcie pogodziła z mamą i mogła przyjmować Najświętszy Sakrament.
Po błogosławieństwie olejami Św. Charbela miałam spoczynek w Duchu świętym, w czasie którego widziałam mnóstwo ludzi wokół siebie. Kiedy otworzyłam oczy – zniknęli. Myślę, że były to dusze czyśćcowe. Później usłyszałam głos Pana Jezusa, który powiedział do mnie: ”Wszystko będzie dobrze, tylko się módl, módl się z synem i przeproś się z mamą.”
Płakałam z radości i czułam w sercu przebaczenie i ogromną miłość, nie taką jaką czuje się do dzieci czy męża. Ta miłość wypełniała całe moje serce, ciało, nie potrafię precyzyjnie tego stanu określić. To było coś nadzwyczajnego. Wychodząc z kościoła uklękłam jeszcze przed figurą Maryi i gdy zaczęłam do Niej w sercu mówić moje całe ciało zaczęło drżeć. Ledwo udało mi się dojść do samochodu. Cała dygotałam i nie było mowy, bym kierowała autem. Tak się stało, że akurat w pobliżu zaparkowała swój samochód moja siostra. Gdy wracała z tej samej Mszy, a było już ciemno i padał gęsty śnieg, otrzymała natchnienie, by zajrzeć do mojego samochodu. Zobaczyła mnie dygoczącą i czekającą na pomoc. Podwiozła mnie do domu. Przed mieszkaniem poczułam jak ktoś czule mnie obejmuje i mówi: ”A teraz się tylko przeproś” i od razu, mimo późnej pory przytuliłam mamę i przeprosiłyśmy się. Opowiedziałam też domownikom, co się wydarzyło.
Następnego dnia jak gdyby nigdy nic, mama po 2 miesiącach choroby wstała z łóżka i powiedziała, że bardzo dobrze się czuje i może normalnie funkcjonować.
Została uzdrowiona także z innych chorób m.in. z guza piersi, wątroby, zniknęła ropa w kolanie i już nie potrzebuje nosić okularów, gdyż świetnie widzi. Uzdrowiony miała także bark, który miała źle złożony po złamaniu.
Syn, z którym miałam iść na tę Mszę również został dotknięty łaską uzdrowienia. Po poważnym wypadku, jakiemu uległ dwa i pół roku wcześniej, nagle w nagłym tempie zaczął powracać do zdrowia. To dla mnie jeszcze większy cud. Tata po ciężkim udarze i paraliżu, (lekarze stwierdzili udar do pnia mózgu), mimo tragicznego stanu, w jakim się znajdował teraz normalnie chodzi i z czasem się nawrócił. To, że odmawia Różańce, to też dla nas znak wielkiej łaski.
Od tamtego momentu Pan zaczął mnie obdarzać także nadzwyczajnymi darami. Co jakiś czas dostaję z nieba polecenia lub podpowiedzi- słyszę wewnętrzny głos.
Myślę, że możecie być ciekawi: co też takiego mówił Pan do mnie? Po tym jak otrzymałam dary Ducha Świętego, zaczęłam być budzona coraz wcześniej rano do modlitwy. Pewnego dnia nie chciało mi się wstać, była zaledwie 4 rano, wtedy po raz pierwszy usłyszałam głos Pana Jezusa w domu: „Dziecko pomódl się, bo kto się będzie modlił?”. Po kilku dniach zostałam poproszona tymi słowami: „Módl się za dusze w czyśćcu cierpiące, bo pomagasz mi tworzyć armię potrzebną do walki z szatanem”. Wkrótce otrzymałam kolejną prośbę, aby modlić się za konających i choć nigdy tego nie robiłam, to tym razem się za te dusze modliłam. Po czym zostałam w nocy przeniesiona duchowo do przedsionka piekła. Widok był przerażający. Otrzymałam łaskę, iż mogłam przenikać myśli osób, które się tu znalazły i nagle zdały sobie sprawę że piekło naprawdę istnieje jest przerażające i nie ma stąd ucieczki ani szansy na poprawę. Osoby te miały pełną świadomość tego, gdzie są i dlaczego. Mimo ciemności jakie tam panowały wszystko widziały, ja również, więc się z wami podzielę tym co zobaczyłam.
Ściany były czarne, pokryte jakby smolistą ,obślizgłą ,obrzydliwą mazią. Dusze czują także nieopisany fetor, odczuwają ból i mają straszne wyrzuty sumienia, że zmarnowały czas na ziemi .Pomieszczenie to było jak długi korytarz wypełniony mnóstwem dusz, które choć miały zmysły to nie miały kontroli nad swoim ciałem, które posuwało się samoistnie w stronę przepaści, która była przed nimi. Mieli świadomość, że nigdy się z niej nie wrócą. Buchał z niej ogień i straszliwy żar.
Pan Jezus pokazał mi też to, że gdy ktoś modli się za konających to one otrzymują pomoc i w ten sposób właściwie w ostatniej chwili są ratowane od potępienia. Zobaczyłam, jak nagle pojawia się w tym przedsionku wąski korytarz z drutu, który prowadzi w górę do światła. Widziałam, jak niektóre dusze otrzymawszy łaskę poruszania swym ciałem, straszliwie przerażone uciekają, czołgając się po tej kracie jedna za drugą. Tej nocy zrozumiałam, jak ważne jest, aby każdego dnia zabiegać o zbawienie i być przygotowanym na spotkanie z Panem, który jest miłosierny i bardzo sprawiedliwy. Był to tak przerażający widok, że nie potrafię wam nawet tego opisać. Było mi strasznie żal tych dusz, których było tak wiele. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że tak wiele dusz każdego dnia idzie na wieczność w otchłań piekielną, gdzie będą przeżywać straszliwe katusze.
Innej nocy Pan Jezus poprosił, abym rozprzestrzeniała następującą modlitwę i wypowiadała ją między dziesiątkami różańca:
Przez Miłosierdzie Boże
Przez Najdroższą Krew Pana Jezusa
I Łzy Najświętszej Maryi Panny
Prosimy Cię Panie o odpuszczenie nam grzechów i całemu światu.
Po pewnym czasie Pan Jezus znów nalegał, abym rozprzestrzeniała tę modlitwę. (Modlitwa ta pojawiła się na pierwszej stronie okładki Głosu Małego Rycerza nr 24 – X-XI-XII 2016 - redakcja) Postanowiłam iść za radą kierownika duchowego i wydrukować ją na obrazku. Przez kilka dni zastanawiałam się nad fotografią. Pewnego dnia dostałam w sercu polecenie, aby otworzyć komputer i nagle wyświetliło mi się owo zdjęcie. Dodam, że była równo godz. 15:00.
Pan Jezus także prosił, abym po modlitwie, choć króciutko, dziękowała Mu następującymi słowami:
Panie Jezu dziękuje Ci, żeś przez Najdroższą Krew Swoją dusze grzesznych odkupić raczył.
Polecił mi też, abym jak najczęściej modliła się do Jego Krwi. Odmawiała różaniec z wiarą i zrozumieniem, koronki do Miłosierdzia Bożego i Ran, bo wiele przez nie mogę wyprosić.
Zostałam poproszona, abym jeśli będzie tylko taka okazja, modliła się leżąc krzyżem o ratunek dla Kościoła Świętego i za kapłanów, bo jak to Pan powiedział: „Chcę poprzez nich przyprowadzać dusze do mnie”.
Mam się modlić o Triumf Niepokalanego Serca Maryi, o pokój w ludzkich sercach i na świecie, o miłosierdzie Boże dla mnie, rodziny i całego świata i aby ono nas wspomagało.
Modlę się także o zniweczenie planów szatana i tego co on już dokonał. O oddalenie zła z ludzkich serc i schronienie ludzkości w ranach Pana Jezusa. Czasem mam jednak modlić się za pojedyncze osoby żyjące lub te, które oczekują pomocy w czyśćcu. Pan powiedział mi, że jeśli we śnie pokazuje mi jakąś osobę, to wystarczy jak za nią odmówię koronkę do Bożego Miłosierdzia. Mogę się jeszcze podzielić tym, że w nocy modlitwa jest trzy razy mocniejsza a przez post połączony z modlitwą możemy wyprosić najwięcej, zwłaszcza gdy odmawiamy ją po łacinie.
Pisząc to świadectwo zapomniałam wspomnieć, że wprawdzie od niedawna (19.04.2016), ale należę do Legionu Małych Rycerzy Miłosiernego Serca Jezusowego (to równo rok temu, ponieważ ten tekst napisany został 19.04.2017- redakcja). Podzielę się zatem świadectwem jak do tego doszło. Będąc w mieście Pan poprosił, abym podjechała do pewnej osoby, której dodam, nie znałam. Zrobiłam to jednak i okazało się, że owa pani usilnie mnie namawiała do kupna książki ”Armia Najdroższej Krwi Jezusa Chrystusa”. Tak też uczyniłam. Jeszcze tej samej nocy usłyszałam głos Pana Jezusa: „Chcę, abyś była moim rycerzem”. Najpierw nie wiedziałam, co te słowa miałyby znaczyć, ale poczułam w sercu, aby przejrzeć zakupioną, wyżej wymienioną książkę. O dziwo otworzyła się ona na str. 203, gdzie było napisane „Czekam na was, Mali Rycerze Miłosierdzia Bożego. - Moje dzieci, nie lękajcie się niczego, będę zawsze z wami!”
Miałam na drugi dzień wysłać zgłoszenie, ale pomyślałam, że jeśli to prośba Pana to i tak mnie poprowadzi. Tak też się stało. Jadąc do Medjugorie, poznałam wielu rycerzy , a wkrótce wierzę, że nie przypadkiem trafiłam na ich rekolekcje, na których już oficjalnie mogłam zostać rycerką.
Dodam, że dzięki tej książce Pan mnie wiele nauczył i otrzymałam dar modlitwy. Miałam wiele sytuacji, które dowodzą wartości tej książki. Myślę, że to dlatego jest ona tak przez złego prześladowana, potrafi posłużyć się nawet drugim człowiekiem, aby nas do niej zniechęcić. Sama spotkałam się z taką sytuacją, gdzie pewna dziewczyna odradzała mi ją usilnie, po czym okazało się, że jest ze mną razem na rekolekcjach i jest bardzo opętana. Niektórzy powołują się na fakt obecności w tej książce egzorcyzmów, ale zastanawiam się komu tak naprawdę zależy, aby ich nie odmawiać poza tym spotkałam się z podobnymi egzorcyzmami w innych książkach. Ja wielokrotnie go odmawiałam sama i z różnymi osobami i nic nam się złego nie przydarzyło. A gdybym miała problemy duchowe, to nie statystowałabym przy egzorcyzmach.
Napiszę jeszcze jedno świadectwo związane z tą książką. Pewnej nocy przyszedł do mnie Św. Maksymilian Maria Kolbe. Powiedział kilka prywatnych słów do mnie, po czym dodał: “A nie chciałabyś wiedzieć jak Pan Jezus w ciemnicy cierpiał?” Po czym zniknął… Był środek nocy a ja czułam się wyspana, więc postanowiłam się pomodlić. Wzięłam zatem do ręki ową książkę i choć nie miałam wcześniej pojęcia, że Pan Jezus przebywał w ciemnicy i nie wiedząc, że o tym jest napisane w tej książce, bo na tej stronie jej nie otwierałam, to jednak tam właśnie mi się otworzyła – przypadek kolejny – nie sądzę. Zdaje sobie sprawę, że Pismo Św. jest najważniejszym modlitewnikiem ale czułam, aby się z wami podzielić swoimi refleksjami dotyczącymi Armii, bo sądzę, że musimy odważnie głosić prawdę i bronić dobra walcząc ze złem, które zamyka nam usta i chce zabrać to co cenne duchowo.
Jest jeszcze wiele doświadczeń, z którymi z wami mogłabym się podzielić, ale myślę, że uwzględniłem te najistotniejsze. Otrzymałam także dar języków, mam sny prorocze, dzięki którym wiem, w jakiej intencji mam się modlić, a spoczynki w Duchu Świętym doświadczam w pozycji takiej jaką miał Pan Jezus, umierając na krzyżu.
Pan chce chyba pokazać przeze mnie, że to wszystko, o czym dowiadujemy się w kościele to prawda. Mam wrażenie, że Pan Bóg po prostu posługuje się moim ciałem, by dać o Sobie znać niedowiarkom , którzy nie wierzą , że Jezus za nas umarł na krzyżu i nadal żyje. Pokazuję to wszystko po to, aby pokazać nam wszystkim swoją miłość i że chce ratować te zwiedzione przez złego dusze.(Dołączam płytę, na której to można zobaczyć). Pan Jezus chce nas ratować i obdarzać łaskami, ale to od nas, w dużej mierze zależy, czy te łaski przyjmiemy.
Nie opisałam tych doświadczeń po to, aby się chwalić, bo te dary, to nie moja zasługa, i są przede wszystkim dla innych, ale po to, by podkreślić jak ważna jest wiara, pokora i przebaczenie, bo od tego właśnie wszystko się zaczęło w moim przypadku. Trzeba stanąć w prawdzie, że jestem słaby i grzeszny, że potrzebuję Bożej pomocy. Kiedy przebaczamy sobie i innym wszystko wówczas możemy otrzymać szczególnie dużo łask dzięki żarliwej modlitwie, której moc teraz bardzo doceniam.
Pan Bóg jest wielki i jest blisko nas. Jeśli tylko otworzymy Mu serce, będzie nas obdarzał potrzebnymi łaskami i darami. W mojej rodzinie zapanowała zgoda i pokój. Czujemy, że żyjemy zgodnie z Wolą Bożą wspólnie się modląc, czytając Pismo Święte i należąc do wspólnoty.
Zrozumieliśmy, że choć przebaczenie jest trudne, to otwiera człowieka na łaski. Życie jest wtedy łatwiejsze. Jeśli my sobie przebaczamy, to i Ojciec nasz nam przebaczy.
mr Aneta z R.
powrt