Czy wiesz ilu ludzi na kuli ziemskiej umiera w ciągu jednej doby?
Statystyki podają, że:ok.160 000 jeśli nie wydarza się jakaś katastrofa na świecie.
Czy wiesz ilu ludzi umiera podczas odmówienia następujących modlitw:
- Ojcze nasz - 50 osób
- Dziesiątki różanca – 500 osób
- Koronki do Bożego Miłosierdzia – 700 osób
- Różaniec Święty – 3000 osób
Święta siostra Faustyna często modliła się i prosiła Pana Jezusa za konającymi.
Naśladujmy ją i tych, którzy to czynią.
Z dzienniczka świętej siostry Faustyny:
„Dzień cały ofiarowałam za konających grzeszników...
Po komunii świętej spojrzałam z ufnością na Pana i powiedziałam Mu: Jezu, tak bardzo pragnę Ci coś powiedzieć – i spojrzaj się Pan z miłością na mnie i rzekł:
A co pragniesz mi powiedzieć? – Jezu, proszę Cię przez moc miłosierdzia Twego, aby wszystkie dusze, które dziś skonają, uszły ognia piekelnego, chociażby były największymi grzesznikami; dziś piątek, pamiątka Twego gorzkiego konania na krzyżu, ponieważ niepojęte jest miłosierdzie Twoje, więc aniołowie nie zdziwią się temu. – I przytulił mnie Jezus do Serca swego i rzekł: Córko umiławana, dobrześ poznała głębię miłosierdzia mojego. Uczynię jak prosisz, ale łącz się ustawicznie z konającym sercem moim i czyń zadość sprawiedliwości mojej.
Wiedz, że o wielką rzecz mnie prosisz, ale widzę, że podyktowała ci to czysta miłość ku mnie, dlatego czynię zadość żądaniom twoim. ( Dz.873)
Zofia Grochowska: „U źródeł Bożego Miłosierdzia” – orędzia z dnia 15.03.1992
„Dzieci moje, módlcie się za grzeszne dusze konające. Ogarniajcie cały świat i zanurzajcie wszystkie dusze w niezglębionym Miłosierdziu Bożym, aby przez swe ofiary, modlitwy i post ratować ludzi od piekła. Ratujcie te dusze, ktore odchodzą z tego świata nagle: w katastrofach, wypadkach, trzęsieniach ziemi i powodziach. Proście o Miłosierdzie Boże dla nich. Dzieci moje, czyńcie to wszystko z Miłości do Mnie.”
MODLITWA DO MATKI BOŻEJ KONAJĄCYCH
„Matko Boża, w Twoim Miłosiernym Sercu składam wszystkie dusze konające, bądź przy nich, jak byłaś przy swoim Synu. Niech żadna dusza nie odejdzie z tego świata do wieczności bez Twojej opieki; bądź Matką żywych i umierających, prowadź ich do Swego Syna – Jezusa Chrystusa. Amen.”
Odmówić: 1 x Ojcze nasz, 3 x Zdrowaś Maryjo, 3 x Wieczny odpoczynek
Otrzymana przez s. Zofię dnia 19.05.2008 r.
X rozdział książki pt: „Tajemnica Adoracji“ w mistycznych wizjach Cataliny Rivas:
Miłosierdzie Pana
Przed czterema laty zapytałam Pana, czy jest jego wolą, abym wyciszała się i skupiała w dniu Bożego Miłosierdzia dokładnie o trzeciej godzinie po południu, w jakimkolwiek miejscu bym się znalazła.
Tego dnia, a także wcześniej, właśnie o trzeciej godzinie, doznałam kilku doświadczeń, jednak teraz chcę opowiedzieć o tym, co się wydarzyło mi w tym roku. Jak każdego roku przed niedzielą in albis, (białą), staram się przygotować przez dobrą spowiedź, porządkuję wszystkie moje sprawy, nawet garderobę i wszystko inne. Tym razem nie było inaczej, z wyjątkiem ogromnej radości z obecności pośród nas naszego ojca założyciela. Jeszcze jako rekonwalescent odprawiał Mszę świętą o godzinie wpół do trzeciej po południu. W czasie Ofiarowania zamknęłam oczy, przekazując mojemu Aniołowi ofiarę ze mnie samej, aby zaniósł ją na Ołtarz, a wtedy jakieś światło oświeciło moje oczy i umysł. Ponownie otworzyłam oczy i zobaczyłam Jezusa, zarys jego postaci w wizerunku Bożego Miłosierdzia i wychodzące z jego piersi promienie, które dotknęły mnie z mocą. Doznałam lekkiego wstrząsu, co zauważył ojciec Renzo i powiedział mi o tym.
Jezus mówił do mojego serca żądając, abym zdała się na Niego. Zamknęłam oczy i zobaczyłam siebie przed Tronem, który On tak wiele razy przyrzekał mi pokazać. Był tam ktoś, istota pełna srebrzystego Światła i wiedziałam, że to Bóg Ojciec. Pomyślałam sobie: „Umarłam” i zobaczyłam przede mną Jezusa ubranego jak na obrazie Miłosierdzia Bożego.
Natychmiast odkryłam, że otaczają mnie okręgi , jak gdyby czerwone i białe pierścienie, jednak przerywane; okrywał mnie pewnego rodzaju zarys. Wiedziałam, że pod nim jestem naga i zaczęłam źle się czuć. Byłam przepełniona wstydem, ponieważ nie chciałam, aby Bóg Ojciec to dostrzegł. Podniosłam oczy, szukając po mojej lewej stronie Jezusa, ale przede mną po prawej stronie, była osoba ubrana w bardzo szczególny Ogień w kolorze czerwonozłotym. Nie przestraszyłam się, raczej poczułam się bardzo dobrze.
W tym momencie zdaję sobie sprawę... On przedstawia mnie Bogu Ojcu, Trójcy Przenajświętszej! Byłam przyodziana jedynie w promienie Bożego Miłosierdzia... Zrozumiałam, że jedynym, co może uczynić nas godnymi stanięcia przed Tronem Boga, jest Boże Miłosierdzie Jezusa i że tylko w Nim powinniśmy szukać schronienia!
Patrzyłam na te Osobą pełną światła i zdołałam dostrzec jej oczy, ogromne oczy, jak oczy mojego Jezusa, ale o spojrzeniu pełnym mądrej łagodności, rozsądnym, pełnym miłości, które wzywało mnie do ufności i nie obawiania się Go.To spojrzenie „uśmiechało” się, nie mogłam dostrzec niczego innego, wszystko było światłem, jednak te oczy, a raczej to spojrzenie, widziałam wyraźnie. Powtarzaliśmy razem z innymi głosami: „Święty Boże, Święty Mocny, Święty a Nieśmiertelny, miej miłosierdzie nad nami i nad całym światem”. Powtarzaliśmy to trzy razy. Pewien bardzo miły głos, w którym potem rozpoznałam głos Matki Bożej, powiedział : „Święty Boże...” i moje oczy zwróciły się na Boga Ojca. Następnie Najświętsza Panna powiedziała: „ Święty Mocny” i moje oczy skierowały się na Osobę spowitą w Ogień; a kiedy Matka Boża powiedziała: „ Święty Nieśmiertelny”, moje oczy szukały Jezusa. To oznacza: Bóg Ojciec jest Święty, Mocny jest Duch Święty, a Nieśmiertelny, ten, który zwyciężył śmierć, jest, Jezus...!
Mój umysł otwierał się na rzeczy, które niewątpliwie mogą być dobrze znane kompetentnemu kapłanowi, zakonnicy, świeckiemu po studiach teologicznych, ale dla nas, prostych świeckich, dla mnie, była to rewelacja. Usłyszałam głos Jezusa, ale wiedziałam że to Ojciec mówił do mnie: „ Musisz powiedzieć światu, aby że świadomością powtarzał tę modlitwę, którą teraz odmawiałaś". W tym momencie zrozumiałam, że nie umarłam, że Pan dał mi jeszcze trochę czasu i że powierzył mi nową misję: przygotowanie człowieka do tego, aby jego spotkanie z Bogiem w godzinie śmierci było ogarnięte przez Boże Miłosierdzie i niezmierzone zasługi Jezusa, ponieważ jest to jedyna Szata, w której możemy stawić się przed Tronem Boga i zostać osądzeni...
Zostałam wydobyta stamtąd przez siłę, która mnie wciągała i widziałam samą siebie, jak gdybym kołysała się na niebie ( niczym lecący spadochroniarz). Było to jakieś górzyste miejsce, a ja powoli opadałam poprzez chmury na równinę.
Pomyślałam: „ To miejsce jest na pewno zimne, ponieważ są tu góry!“ Gdy opadłam niżej widziałam lepiej: byli tam mężczyźni i kobiety, coraz liczniejsi, ubrani na czarno, stali ręka w rękę, jeden obok drugiego. Podczas opadania wyczułam pewną siłe, która kazała mi recytować tamtą modlitwę i tak rozpoczęłam: „Święty Boże, Święty Mocny, Święty a Nieśmiertelny, miej miłosierdzie nad nami i nad całym światem“. Nagle kilka osób zniknęło, a ja nieco się uniosłam. Ponownie powtórzyłam modlitwę i zdarzyło się to samo. Wtedy zaczęłam ją powtarzać raz po raz i wznosiłam się, wznosiłam, wznosiłam, a ludzie znikali, a kiedy całkiem straciłam ich z oczu usłyszałam głos kapłana, który kontynuował celembrację Mszy św.
Zaczęłam płakać, nie mogłam się powstrzymać. Z jednej strony odczuwałam cierpienie i ból z powodu opuszczenia tego majestatycznego miejsca i zakończenia się wizji, z drugiej strony byłam zadowolona, że Pan powierzył mi inną misję. Zaledwie Msza się skończyła, poprosiłam o zmówienie Koronki do Miłosierdzia Bożego w obecności Jezusa Eucharystycznego, a kiedy zaczęłam powtarzać wezwanie: „Święty Boże, Święty Mocny, Święty a Nieśmiertelny, miej miłosierdzie nad nami i nad całym światem“, odczułam wewnątrz siebie obecność licznych głosów, które przyłączyły się do nas, aby nam towarzyszyć. Zdałam sobie sprawę, że ta wizja, w której byłam zawieszona w powietrzu, a na dole były te wszystkie osoby, które jak gdyby na coś oczekiwały, była wizją dusz, które umierały i czekały na modlitwę.
Opowiedziałam wam to, ponieważ pragnę was wszystkich prosić o towarzyszenie mi w apostolstwie dla umierających: o powtarzanie tej modlitwy za każdym razem, gdy tylko sobie o tym przypomnicie, i przedstawianie Panu wszystkich umierających tego dnia, aby otrzymali oni Łaskę i Miłosierdzie Boże w chwili śmierci i w ten sposób mogli zjednoczyć się z nami w tych naszych modlitwach za pośrednictwem naszych i swoich Aniołów Stróżów. A tych ostatnich chcemy prosić o recytowanie tej modlitwy do ucha każdego konającego oraz spowodowanie, by on sam powtórzył przynajmniej jeden raz , aby mógł się zbawić.
Imprimatur – Arcybiskup Fernandez Apaza – Cochabamba – Bolivia
powrt